niedziela, 19 lutego 2012

bathory - one rode to asa bay


co najmniej raz w życiu nadchodzi taki moment, w którym bez względu na to, którą opcję wybierzesz i co zrobisz - i tak to zjebiesz. po prostu coś musi się zmienić. możliwe że na gorsze. bardzo. konsekwencje. brzmi obrzydle. bardzo. tylko co możesz zrobić, żeby było lepiej? raczej nic. nic wielkiego.

i wtedy właśnie słucha się duużej ilości przecudownie dołująco-chillujący piosenek, nie dotyka się aparatu. tylko gitary, ale brak stroika, daje się we znaki.


i dziś w sumie tylko muzyka. no tak.

4 komentarze: