poniedziałek, 7 października 2013
let's make friends
pomimo, że padam na ryj to jestem zadowolona. żeby to jeszcze zaowocowało jakimś przypływem pomysłowości, to w ogóle byłabym zachwycona po wszech czasy.
znalazłam sobie nowe uzależnienie, a konkretnie californication. uzależnienia, odwyki, nałogi, uzależnienia. mówiłam już uzależnienia i nałogi? to jeszcze raz powtórzę: uzależnienia i nałogi. niektóre czasem są potrzebne, żeby odnaleźć ten moment w ciągu dnia, kiedy mówisz nie matematyce bądź biologii i wciągasz się w wir nieskończoności odcinków, napędzanych herbatą z sokiem malinowym i tostami bądź ciasteczkami z nutellą. przecież w życiu piękne są tylko chwile. wcale nie przeszkadza mi fakt, że mój blog jest nudny jak flaki z olejem i niczego nie reprezentuje, to dokładne odzwierciedlenie mnie, które zrobiło się tak wielkie, że aż zaczęłam je akceptować.
a do ponucenia:
klik
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
COMA <3
OdpowiedzUsuńCzyżbyśmy miały się zobaczyć pod sceną 19 października...?
OdpowiedzUsuń;)
niestety nie, brak hajsów na bilet:<<
Usuńfaajne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńbyłam w Norwegii równiutki tydzień, bardzo polecam, moje serce tam zostało i pokochało!
OdpowiedzUsuń