Arielka. Może na nią nie wygląda, ale nią jest.
never ending story..
zajawka po biwaku na granie, zaczynam uczyć się po raz 43757234
Dzisiaj sobie ponarzekam, a uwierzcie mi mam na co. Poczynając od mojego internetu, który chce oszukać przeznaczenie, pojawia się i znika i ogólnie w ch*ja mnie robi już trzeci dzień, dlatego posta dodaje dopiero dzisiaj (w sumie nie wiem, czy zaraz mi się przypadkiem owy internet nie skończy).
Po drugie: miasto Olsztyn to jakiś wielki, niekończący się żart, wiecznie trwające remonty, a ulica Warszawska (przez którą codziennie przemierzam świat) chyba nigdy nie zazna spokoju, bo jak ją skończą robić to postanawiają ją znowu pogwałcić i tak w kółko.
Po trzecie: liceum to nie żarty, oprócz oczywiście pierwszej klasy, która różni się od gimbazy tylko tym, że dołożyli nam PP (na którym zasypiam), a rozszerzenie oczywiście wejdzie w klasie drugiej. I jak ja mam teraz realizować siebie jako szalonego chemika bądź biologa? Na własną rękę oczywiście, szkoda tylko, że sram czasem i oczywiście mam kiedy to robić.
To jak już sobie ponarzekałam to stwierdzę, że moje życie jednak jest super okej. Bo moja nowa klasa ma świetnych ludzi, którzy tryskają pozytywną energią (może nie wszyscy, ale parę mocnych osób to mam). Bo harcerstwo jest super i zmienia moje życie i byłam na swoim pierwszym biwaku w poprzedni weekend. Bo trochę się zbieram w sobie i próbuję robić coś żeby mnie to rozwijało (czyt. narysowałam arielkę i doskonalę moje granie wish you were here). Bo byłam wczoraj w Zenie po raz pierwszy i stwierdzam, że to bardzo przytulna i klimatyczna miejscówka. Pozytywna energia to jest to moi kochani! Energia w przyrodzie nie ginie, więc produkujmy tą pozytywną, bierzmy ją od ludzi, przetwarzajmy i podajmy dalej! A tą złą wyrzućmy w eter.
Chcę tu trochę zmian, dlatego jeżeli mój internet mi pozwoli to się będzie działo. (łohoho)
a tu wspaniała piosenka, naprawdę.